– kolorowa koperta z hasłem zachęcającym do podjęcia działania
– spersonalizowany list, w którym użyto zdjęć z akcji zarybiania, zamieszczono zdjęcie kierownika projektu, który jest nadawcą listu, użyto odręcznego pisma w PS z prośbą o dotację, zasugerowano kwoty darowizn oraz odręcznie podkreślono w tekście najważniejsze zadania
– ulotka tematyczna, spójna z pozostałymi elementami mailigu, z ciekawymi fotografiami, które podnoszą wiarygodność przekazu komunikacyjnego – ulotka dokladnie opisuje problem oraz przedstawia rozwiązanie, które dzięki pracy WWF będzie można zrealizować przy pomocy darczyńców
– prezent – pocztówka z krajobrazem Wisły
– wypełniony formularz przelewu bankowego
Jak już wspominałam, mailing jest wykonany modelowo, cel akcji szczytny i motywujący, sugerowane kwoty darowizn – całkiem wysokie, jak na mozliwości polskiego darczyńcy (40zl, 70zł, 120zł). Zastanawiam się tylko czy ten modelowy mailing jest wciąż tak samo skuteczny jak 10 lat temu? Czy w ostatnich latach zachowania darczyńców faktycznie pozostały niezmienione i my fundraiserzy, też możemy zastygnąć w bezruchu? A co ze sposobami płatności – czy dzisiejsi darczyńcy nadal płacą przelewem w banku lub na poczcie, a nie ze swojego e-konta?
Z drugiej strony, czy znacie coś skuteczniejszego niż mailing adresowy?