Niektórzy udzielają pomocy, tylko z tego powodu, że są mało asertywni i niezręcznie czują się mówiąc komuś „Nie”. Inni śpieszą z pomocą, gdy widzą, że drugiemu człowiekowi, dzieje się krzywda. Jednak zawsze chętniej odpowiemy na czyjąś prośbę, jeśli będzie ona skierowana konkretnie do nas. Poczucie naszej osobistej odpowiedzialności, jest zdecydowanie na wyższym poziomie, niż poczucie odpowiedzialności zbiorowej… To sprawia, że marketing bezpośredni tak dobrze sprawdza się w fundraisingu.
Fundraiserzy w Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko” też o tym wiedzą i z sukcesem korzystają z przesyłki bezpośredniej. Co wiecej, tam gdzie inni liczą koszty „nie do ominięcia”, czyli koszty wysyłki, oni znaleźli sponsora, który zaoferował realizację tej usługi pro-bono. Firma InPost, konkurencja Poczty Polskiej, wspiera Fundację „Mimo Wszystko”, dostarczając za darmo listy do darczyńców. Wspaniały przykład corporate fundraisingu oraz zbawiennych skutków wolnego rynku. Jeszcze kilka lat temu, kiedy Poczta Polska była monopolistą, realizacja takiej usługi pro-bono była niemożliwa. Wiem, to z własnego doświadczenia, gdyż jako fundraiser, wielokrotnie zgłaszałam się z petycją w tej sprawie do Dyrekcji Generalnej Poczty Polskiej.
Współpraca Fundacji Anny Dymnej oraz firmy InPost to nowoczesny model społecznego zaangażowania biznesu: Zarząd firmy rozumie, że odpowiedzialny biznes to nie tylko bezpośrednie darowizny dla potrzebujących, ale także wspieranie organizacji charytatywnej w jej dążeniu do samodzielności finansowej. A to już naprawdę wyższa szkoła jazdy!